Oj, brak mi czasu na wszystko.
Pracuję już w pełnym wymiarze pracy ,
a w moim przypadku to zmiana od 6:00 - 16:30 lub 16:30 - 3:00.
W jaki sposób by nie patrzeć to prawie 12 godzin w ciągu doby, a po rannych zmianach oczy zamykają mi się na stojąco :)))
Zdecydowanie wolę drugą zmianę, ranny ptaszek ze mnie nie jest.
Ostatnio przysiadłam trochę nad wróżką, bo pierwszorzędnym zadaniem dla mnie są co miesięczne hafciki z domkowego kalendarza, owieczki i kolejne chatki z wioski św. Mikołaja.
W niewielu wolnych chwilach skubię coś na boku...więc....
u mojej wróżki widać już kontury twarzy; rąk, pleców, nóg i stóp.
Skrzydełka też się trochę wypełniły.
Fajnie się nią haftuje, ale porównując z poprzednią, jest dużo więcej kombinacji dwoma kolorkami muliny.
A tak wyglądała poprzednim razem: