Na początek przepraszam za wygniecioną kanwę.
Zdjęłam ją tylko z tamborka, żeby zrobić fotki, także hafcik jest jeszcze ciepły :)
Po mojej ostatniej " księżycowej odsłonie " , chcę Wam przyznać 100% racji.
Miałyście słuszność, że mój kotek mógł poczuć się urażony, kiedy chciałam zrobić fotki mojego księżyca, więc postanowił mi w tym przeszkodzić.
Nie raz przeglądając Wasze blogi zauważyłam , że nie tylko mój ma taką naturę:)))
Ale przecież między innymi to w nich kochamy:))))))))
Coraz bliżej końca haftowania jesteś :-)
OdpowiedzUsuńKot jak to kot... wychowuje właściciela ;-)
Ooooo...Bardzo podoba mi się wzorek tego księżyca, ale w tych niebieskościach...super! :)
OdpowiedzUsuńNo to już jesteś na finiszu ,a ja zostawiam sobie księżyc na urlopik.
OdpowiedzUsuńHaft bez kotka nie ma takiego uroku :P
OdpowiedzUsuń