Praca powoli posuwa się do przodu.
Krzyżyki zrobione, nitka metalizowana także, a teraz przyszła pora na moje ulubione...koraliki.
Oczywiście skutecznie przeszkadza mi trójka maluchów, które u mnie zostały.
I znowu zabrałam się na syrenkę Mirabilii.
Nie wiem kiedy przejdzie mi ochota na te hafty, ale z każdym kolejnym przychodzi chęć na kolejny.
To niesamowite jak szybko minęło te 8 tygodni.
Przyglądanie się dzień po dniu jak kotki rosną i nabierają nowych umiejętności, ich zachowanie i cały rozwój to czas, który chciałabym jak najdłużej zatrzymać.
No niestety tak się nie da.
Pewnie domyślacie się, że zdjęć napstrykałam milion i wybrać które najbardziej oddają słodycz małych kociąt jest sporym dylematem.